
Saska Kępa zawsze była dla mnie dzielnicą „za rzeką” . Nigdy tu nie mieszkałam, nie miałam bliskich znajomych. Od lat z Saską łączy mnie właściwie tylko jedna rzecz – dziwny dom przy Jakubowskiej. Został on zaprojektowany w latach 20. przez architekta Czesława Przybylskiego dla jego przyjaciela, rzeźbiarza, Mieczysława Lubelskiego. Zawód właściciela ma swoje odzwierciedlenie w projekcie budynku, do którego doklejona jest duża pracownia z oszklonym dachem.

Wiele lat temu, zupełnie przez przypadek, trafiłam do mieszczącej się tu pracowni ceramicznej na zajęcia. Po wielu latach dom na Jakubowskiej wrócił jako miejsce, w którym kolega z dawnej redakcji otworzył swoją galerię. Teraz, zaledwie przed kilkoma tygodniami, w Domu Funkcjonalnym, w dawnej pracowni rzeźbiarskiej (którą ja znam z zajęć ceramiki) ulokowała się Kuchnia Funkcjonalna, prowadzona przez Bartka Polaka.

Do Kuchni trafiamy sobotniego popołudnia, jednego z pierwszych, zapowiadających wiosnę. Załapujemy się na ostatnie dni panowania lutowej karty – jest krótka, ale przemyślana, dopasowana do atmosfery schyłku zimy. Są trzy zupy (np. z ciecierzycą i porem, z glonami wakame) , kilka przystawek i dań głównych, dwa desery.

Siadamy w dolnej sali, przy kozie, która przyjemnie grzeje w plecy (można jeszcze usiąść na górze, na antresoli). Wybieramy dania, a kelner zapisuje zamówienie na naszym „obrusie” z arkusza białego, bibułkowego papieru. Przy stoliku obok, przy którym obiad trwa od jakiegoś czasu, obrus jest już pokryty obrazkami i esami floresami autorstwa całej rodziny. T. zamawia koźlę z warzywami polecane przez Resturanticę, a ja – makrelę z kaszą jaglaną (zawsze na przednówku moja miłość do kasz wszelkiej maści nabiera rumieńców). Przy wielu daniach znajdziemy informacje o pochodzeniu składników, np. że „nasza” koźlina pochodzi z ekologicznego gospodarstwa w jurze Krakowsko-Częstochowskiej, sery – ze słynnego już Rancza Fronitera, a kozi twaróg na sernik – od Pana Zdzisława. Do swojej makreli wybieram niebeczkowane Chardonnay, które okazuje się bardzo dobry wyborem. Podobnie zresztą jak sama ryba. Dawno nie jadłam tak prostego, a jednocześnie w punkt przygotowanego dania. Makrela pieczona w całości, nafaszerowana jedynie kawałkami cytryny i świeżym rozmarynem, była soczysta i pięknie zrumieniona na wierzchu. Kontrę dla miękkiej ryby i delikatnej kaszy stanowiły zgrillowane surowe warzywa – marchewki, cukinia, bakłażan. Do dosmaczenia całości – domowa harrisa, odpowiednio ostra, ale zachowująca smaki poszczególnych składników. Koźlina jest podawana jako potrawka, w miseczce, z duszonymi korzeniowymi warzywami – marchewką i pietruszką. Jest krucha i soczysta (dodatkowo prosimy o koszyk pieczywa, by jakoś poradzić sobie z sosem w miseczce).



Choć dania zniknęły z talerzy, trudno było wyjść z Kuchni. Mimo, że była to pierwsza wizta, poczułam się tu jak w „moim” miejscu – przy stolikach słychać było śmiechy, rozmowy i klekot sztućców, na chwilę wpadł pan z bullterierem na butelkę „Krytynki” po spacerze w Skaryszaku, Bartek co jakiś czas wychodził z kuchni by zamienić kilka słów lub podać dania (ruch był naprawdę spory, więc na wszelki wypadek warto rezerwować stolik). Dla prostoty kuchni i tej atmosfery wrócę na pewno – mimo, że to za rzeką.
Kuchnia Funkcjonalna
W Domu Funkcjonalnym
Ul. Jakubowska 16
Kuchnia Funkcjonalna na Facebooku


——————————-
Saska Kępa always seemed a bit unfamiliar to me, being a place „on the other side of the river”. I have never lived there and and neither has any of my friends. For years the only link between me and Saska was a strange house on Jakubowska street. It was built in the 1920s in 20th century for a sculptor Mieczysław Lubelski (due to his occupation, the architect had designed a big glass-roof annex attached to the main building).
I’ve found out about the house because of the ceramics classes I’d decided to take many, many years ago. Then, many, many years after, the house came back as a place where my collegue has decided to open his gallery – BWA Warszawa. Few weeks ago, in the sculptor’s old atelier, Bartek Polak has opened his small bistro – Kuchnia Funkcjonalna („Functional Kitchen”, from the name of the house – „Functional House”).
We arrived to the Kuchnia Funkcjonalna on a sunny afternoon – one of that kind that gives You some sort of hope for Spring. We have decided for a table on the lower floor (there are also four tables at the mezzanine). The menu is short, but well thought and suited for the late Winter. As the manager has informed us, it will change every month. Though it is already March, we still got the chance to try the February selection of the dish. There are three soups (for example a chickpea and leek cream or a cream of horseradish with game), a couple of appetizers and mains and two desserts (goat curd cheesecake and rosemary creme brulee with prune soaked in brandy). By many of the dishes one can find information about the source of the ingredients, for example the name of a cheesemaker or the farmer from whom the veggies are coming. We made our choice and the manager who was serving us wrote down our order on the paper covering the table. T. has opted for the young goat stew with roasted vegetabes and I have chosen baked mackerel with grilled veggies and millet. I have also decided for a glass of an unoaked Charddonay to sip while waiting for my fish to roast. When it arrives I already had a good feeling about the taste. And I wasn’t dissapointed. The fish, filled with fresh rosemary and lemon chunks, was juicy but crispy on the outisde. The veggies, grilled raw, where fresh and nicely burned at some spots. The millet with roasted vegetables was a nice companion for the delicate fish and the spicy harrisa made a wonderful accent for the whole dish. The goat was mellow and juicy, yet we had to ask for some bread to eat all the sauce (especially that the dish by itself wasn’t big at all).
Even when we were already done with our food, it was hard to leave the place. Though it was my first visit here, I felt as at „my place” – with all the echo of conversations, laughter, with a guy with an amber colored bullterrier who stopped by to have a bottle of water on his way back home from a long walk, with Bartek showing up from time to time to have a short chat or to bring some food. I have promised myself to come back as soon as possible and I guess it wont’t be difficult to keep that word. Even though Saska Kępa is still on the other side of the river.
Kuchnia Funkcjonalna
Domu Funkcjonalnym
Ul. Jakubowska 16
Kuchnia Funkcjonalna on Facebook
Jeden komentarz Dodaj własny