To, co najbardziej lubię w jedzeniu, to chyba ludzie, którzy za nim stoją – producenci, szefowie kuchni, autorzy książek, restauratorzy. Przez ludzi weszłam w świat wina. To oni motywowali i motywują mnie do rozbudowywania wiedzy w tym zakresie, poznawania nowych smaków oraz dodają dowagi do łączenia wina z moją drugą pasją – jedzeniem. I dlatego cieszy mnie, gdy mam okazję spotkać się i słuchać osób, które dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniami. Bo na wiedzę apetyt nie spadnie mi chyba nigdy.
Do takich należy Clive Coates, wybitny znawca win, ekspert w dziedzinie francuskich etykiet, który na zaproszenie dwóch importerów: WinoBlisko.pl i Wina-Burgundii.pl poprowadził degustacje komentowana świetnych francuskich roczników w warszawskim bistro Piąta Ćwiartka. Coates przez ponad 20 lat był wydawcą niezależnego magazynu winiarskiego “The Vine”, jest autorem kilku uznanych książek winiarskich, a za swoje zasługi w dziedzinie rozwoju kultury wina został odznaczony medalem Chevalier de l’Ordre du Mérite Agricole przez prezydenta Francji. Obecnie mieszka w Burgundii, ale nadal podróżuje, przybliżając świat francuskich win – zwłaszcza burgundów – podczas wykładów i komentowanych degustacji.


Po omówieniu charakterystyki Burgundii i tego, co wyróżnia ten znany region Francji, Coates rozprawił się z dwoma typowymi dla niego szczepami – Chardonnay i Pinot Noir. Pierwszy, dające duże zbiory, jest dość przewidywalny jeśli chodzi o zachowanie. Owoce są mniej skoncentrowane, okrągłe w smaku („round, not juggled”), mają dobrą kwasowość i łatwiej niż w przypadku Pinot uzyskać tu pożądany efekt winiarski. Pinot Noir to dla odmiany „trudne dziecko”, wybredne jeśli chodzi o warunki, trudniejsze przy winifikacji. Po wstępie przyszła pora na degustację, która składała się z dwóch etapów. Pierwszy, prosty w zamyśle, ale dla nie ciekawy pod względem edukacyjnym, polegał na porównaniu win trzech klas (od wina village po 1er Cru) od jednego producenta, co pozwoliło w prosty sposób przekonać się o tym, jak odpowiednia selekcja winogron pozwala wydobyć zdecydowanie bogatsze pod względem smaków wino. W drugim wybranych etykiet można było spróbować w połączeniu z jedzeniem.


Ponad dwudziestu przygotowanym do degustacji winom towarzyszyły dania przygotowane przez szefa kuchni Bistro Piąta Ćwiartka, Andrzeja Andrzejczaka. Ze względu na różnorodność win, nie było problemu z dobraniem odpowiedniego do danego dania. Mi spodobało się postawienie na polskie, sezonowe składniki oraz prostotę. Tu dygresja. Coraz bardziej męczą mnie dania przeładowane, atakujące nadmiarem aromatów, które walczą o uwagę podniebienia. Silenie się na nadmierną kombinację. Zwłaszcza, gdy obok stoi jeszcze kieliszek bogatego wina. A przecież dobry składnik nie potrzebuje maskowania i hałasu, obroni się dobrym, uważnym przygotowaniem i akcentami. I tak było na kolacji, mimo, iż jej bohaterem miały być przede wszystkim wina.




