– No ale w której dokładnie budce? Takie pytanie często pada, gdy opowiadam, że jakąś kulinarną ciekawostkę czy zwyczajnie świetnej jakości produkt kupiłam pod Halą Mirowską. Zresztą, kilka lat temu sama byłam w podobnej sytuacji, gdy wszyscy mówili, że najlepiej zakupy robić na bazarku pod Halą Mirowską. Tyle, że ten bazarek to właściwie bazar, z dziesiątkami budek i kilkunastoma alejkami, w których można stracić orientację. A jeszcze jest bazar przy Banacha, Szembek, na Marymoncie – na każdym cos innego. Na bazarze najlepiej. Ale gdzie dokładnie?

Z pomocą zagubionym w bazarkowym świecie przyszły dziewczyny ze Slow Food Youth, twórczynie Sezonowej Akcji Zakupowej. Opiera się ona na prostym pomyśle: idziemy na zakupy z szefem kuchni lub kulinarnym ekspertem, który pokazuje nam gdzie i co kupuje, pomaga wybrać produkty najlepszej jakości. A potem z kupionych produktów przygotowuje się coś dobrego i sezonowego.
Na pierwszy ogień SAZ poszedł legendarny bazar pod Halą Mirowską, gdzie przewodnikami byli m.in. David Gaboriaud i Kuba Korczak , a potem BioBazar, po którym oprowadził Maciek Nowicki – świetny szef kuchni z Muzeum Pałacu w Wilanowie. Mnie SAZ zaprosił do oprowadzenia żądnych smaku osób po żoliborskim Targu Śniadaniowym.
Targ Śniadaniowy to prawdziwy fenomen, który w kilka miesięcy zamienił Żoliborz z nieco uśpionej dzielnicy „za torami” w miejsce, do którego raz w tygodniu przyjeżdżają osoby z drugiego końca miasta. Stoły przykryte kraciasta ceratą, ławki, przy których można usiąść ze znajomymi, miejsce na piknikowanie oraz oczywiście stoiska z ze składnikami oraz gotowymi śniadaniowymi daniami (tu kilka zdjęć z pierwszego targu).

Niedawno TŚ ruszył na podbój innych miast: Sopotu, Poznania, a planach jest Kraków. Dzieje się i nie wiem, skąd Krzysztof, sprawca całego zamieszania czerpie tyle sił (choć pewnie nie bez znaczenia jest dobre śniadanie;-).

W sobotę w kilkunastosobowej grupie odwiedziliśmy moich ulubionych wystawców: pana Piotrowskiego, który na Targu Śniadaniowymn sprzedaje miody z własnej pasieki, Tutto Bene, czyli włoskie sery oraz stoisko z serami i wyrobami z mleka „jerseyek”, Ba-Zioła, gdzie kupicie stewię, ultra modny zam-zam czy czosnek niedźwiedzi w doniczce, stoisko z sokami z rodzinnej tłoczni Dobrosz, piekarnię Kurpiowską oraz oczywiście stoisko Konrada z Koziej Zagrody Cichostów, który na Targ przyjeżdża z fenomenalnymi ziołowymi lemoniadami.

A potem był sielski piknik oraz szybki kurs przygotowania grillowanych szparagów i marynowanych w harissie grillowanych dymek. Więcej zdjęć na fanpage’u Minta Eats.

Mapkę Targu (uwaga – stoiska czasem zamieniają się miejscami!) możecie pobrać stąd, a poniżej: przepisy na grillowane dymki, na które przepis poniżej:
Grillowane dymki sosem romesco
(przepis wg Saveur.com)
Składniki:
2 pęczki młodej dymki
świeżo mielony pieprz
Sos:
1 łyżeczka płatków chilli
100 ml oliwy z oliwek
100 g migdałów, zblanszowanych i obranych ze skórki
1 kromka chleba lub kawałek suchej bagietki, porwanej na kawałki
2 ząbki czosnku, zmiażdżone
1 cebula, drobno posiekana
czerwone papryki (możesz kupić gotowe), bez skórki, pokrojone na kawałki
Przygotuj sos (w domu): Do rondelka wlej 100 ml oliwy i podgrzej na średnim ogniu. Dodaj migdały i chleb i podsmażaj przez 3-4 minuty, aż chleb się delikatni zrumieni. Łyżką cedzakową wyjmij migdały i grzanki z chleba. Dodaj do oliwy chili, czosnek, cebulę i podgrzewaj 2-3 minuty. Dodaj paprykę, wymieszaj, zestaw z ognia do ostudzenia. Dodaj grillowane papryki, ocet i zmiksuj blenderem na gładkie purée. Dopraw sola i pieprzem i odstaw. Dymki dokładnie umyj, osusz, przełóż do miski; skrop oliwą, dopraw solą i pieprzem. Kładź na rozgrzanym grillu i piecz, obracając od czasu do czasu.
Podawaj z sosem.

Nominowałam Twój blog do nagrody liebster. Będzie mi bardzo miło, jeśli weźmiesz udział w zabawie http://kitchenpleasuresanddisasters.wordpress.com/2014/05/30/liebster-award-epizod-trzeci/ pozdrawiam! Paula
PolubieniePolubienie