Budapeszt: co i gdzie zjeść

Budapeszt odwiedziłam w lecie, z okazji Gourmet Fesztival  – dorocznego festiwalu kulinarnego, w ramach którego miałam okazję spróbować kuchni wielu restauracji oraz lokalnych produktów. Mimo niezwykle bogatego planu festiwalu, na szczęście została mi odrobina wolnego czasu, którą mogłam poświęcić na kulinarną eksplorację stolicy Węgier. Ponieważ cały Gourmet Fesztival kręcił się wokół mangalicy oraz reinterpretacji tradycyjnych smaków, a w końcu nie samymi galuskami, zupą halászlé i palacsintami człowiek żyje (a jeśli nawet, to w innych miejscach już dość o nich napisano, więc nie będę się powtarzać;-), w wolnym czasie postanowiłam zaspokoić głód na inne rzeczy.

W miasto miałam okazję wgryźć się ponownie jesienią, przy okazji Terroir Budapest. I te dwa wyjazdy utwierdziły mnie w jednym – do Budapesztu warto przyjechać GŁODNYM.



Oto kilka adresów, które wypróbowałam, i które polecam dalej:

NA KAWĘ

My Little Melbourne Coffee
Kawę pije nie dla kofeiny,a dla smaku. A ta w MLM smakowała mi w Budapeszcie chyba najbardziej. To niewielka, centralnie położona kawiarenka, w której napijecie się kaw parzonych alternatywnymi metodami, zjecie kanapkę lub ciastko. Jest wifi, więc można ogarnąć niecierpiące zwłoki maile.
A obok, dosłownie przez ścianę znajduje się zupełnie dobra pizzeria „z okienka” – też warto.
My Little Melbourne, Madách Imre út 3


Fekete Coffee
Gdzie lepiej szukać małej czarnej jak w…Czarnej. Bo to własnie oznacza po węgiersku „fekete”. Z perspektywy ulicy kawiarnia wygląda niepozornie – ot, jedynie małe okienko, z którego wydawana jest kawa. Wystarczy jednak wejść w podwórko, by nozdrza zaczął łaskotać zapach kawy. Fekete to jedna z najbardziej znanych kawiarni specialty w mieście. Zajmuje zupełnie przestronny, prosto urządzony lokal, do którego wchodzi się od podwórza kamienicy, a przy dobrej pogodzie – także i samo patio zabytkowego budynku, na którym rozstawiane są ogródkowe stoliki i krzesełka.
Prócz kawy zjecie tutaj śniadania (jajecznicy, granole, tosty, kiełbaski) oraz ciasta. Na wynos można kupicie firmowe ziarna kawy (single i mieszanki) akcesoria kawowe czy firmowe emaliowane kubeczki (jeden dla mnie).
Fekete, Múzeum krt. 5


Double shot
Mikroskopijna kawiarnia (w tej dyscyplinie mogłaby się śmiało ścigac z Melbourne Coffee) znajdująca się w XIII Dzielnicy. Jak mówi sama nazwa, wszystkie podawane tutaj kawy są przyrządzane na podwójnym espresso, ale prócz klasycznych pozycji możecie tutaj także liczyć na kawy parzone alternatywnymi metodami, np. aeropress, V60.  Jeśli nie będzie miejsca w srodku ani nawet w ogródku, weźcie kawe na wynos i podreptajcie w stronę nieodległej piekarni, kupcie coś słodkiego na wynos i zjedzcie na jednej z łąwek zacienionych platanami.
Double shot, Pozsonyi út 16



Inne miejsca, warte kawy:
Budapest baristas , Espresso Embassy,  KontaktLondon Coffee Society 


NA ŚNIADANIE

Szimply
Miejsce z dużym potencjałem „instagramowym”, ale przede wszystkim bardzo dobrymi śniadaniami! Jadłam tutaj wyborne placuszki z ricotty z owocami oraz tosta (wielkiego na cały talerz) z awokado, ubranego piklowanymi rzodkiewkami, pestkami, jadalnymi kwiatami, ziołami, domowym pesto kolendrowym i kokosową tapioką (naprawdę pasowała). Podają też zupełnie dobrą kawę, co w śniadaniowniach takie oczywiste wcale nie jest.
Szimply,Károly krt. 22.


Budapest Baristas
Równie dobrze mogłoby trafić do kategroii „na kawę”, ale mnie ten lokal zachwycił przede wszystkim śnaidaniami. Jajecznica na bajglach, pyszna, domowa granola, jaja z bekonem na grzankach – może nie brzmi to szczególnie oryginalnie, ale tej jakośći śnaidań życzyłabym sobie cześciej w rodzimej Warszawie. Oczywiście, by rozwiać wątpliwości, kawa też bez zarzutu .
Budapest Baristas, Múzeum krt. 15

NA MAŁE CO NIECO
Artizan
Moje małe odkrycie, miejsce do którego trafiłam zupełnie przez przypadek. Piekarnia Artizan to autorska piekarnia, hołdująca tradycyjnym metodom i najlepszym składnikom. Firmowe chleby to chleby na zakwasie, o wysokiej hydracji ciasta, z piękną, grubą, chrupiącą skórką i wilgotnym, mięsistym wnętrzem. Ale jest też chleb nazywany „duńskim”, który – jak wyjasnił mi właściciel i główny piekarz – przypomina polskie żytnie razowce, z różnicą taką, że dodaje do ciasta piwa. Są też pięknie listkujące się croissant, pain au chocolat oraz drożdżówki. Pyszne.
Artizan, Budapest Hold u. 3


Három Tarka Macska
Piekarnia, do której warto zajrzej przy okazji wyprawy na targ Lehel (patrz niżej), którą poleciło mi dwóch znajomych, budapesztańskich foodies (Andras, Julia – to o Was 🙂 . Szczególnie polecam wszelkie wypieki z francuskiego ciasta, a w szczególności – zawijane monoklem z czekoladowym nadzieniem.  Kupcie co najmniej dwie (jedna od razu, druga na wynos), i nie zapomnijcie o chlebie (uwaga, wyprzedaje sie w porannych godzinach!)
Három Tarka Macska, Pozsonyi út 41

Három Tarka Macska

Három Tarka Macska

Fröhlich Kóser Cukrászda
Niespodziewajcie się tutaj cukierniczych objawień. Ale  moim zdaniem warto  tu na chwilę przycupnąć da samego kliamtu. Koszerna cukiernia Fröhlichów znajduje sie w sercu zydowskiej dzielnicy. prowadzi je małżeńśtwo, które nieustannie krząta się po niewielki, lekko staroświeckim wnętrzu. Przy oknie właściciel baczy na opiekające się ciastka-kominki (za chwilę bedzie je posypywać cukrem i cynamonem), pani właścicielka podaje ciastka do stoliczków i zbiera brudne talerzyki.  W gablotce znajdziecie klasykę domowego, węgiersko-aszkenazyjskiego piekarnictwa, w tym oczywiscie flodni, czyli ciasto składające się z warstw orzechowego, makowego i jabłkowego nadzienia (PS. najlepsze flodni w Budapeszcie zjeść mozna ponoć w cukeirniach Rachel Raj, mistrzyni Węgier w cukiernictwie).

NA LUNCH

Stand25 Bistro
Miejsce, które polecili mi znajomi z Budapesztu, znajdujące się na terenie hali targowej Belvárosi Piac (czytaj niżej w sekcji „Na zakupy”). Jego założycielem jest Tamás Széll, szef kuchni, który w 2016 zwyciężył w europejskich finałach konkursu Bocuse d’Or . I zamiast porywać się na fine dining, zdecydował się otworzyć proste, codzienne miejsce z węgierska kuchnią. W menu czekają klasyki, ale często podkręcone przez szefa kuchni. Zjecie tutaj więc i gulasz czy kurczaka z galuszkami,  chłodnik z papryki i pomidorów jak i pstrąga ze smażonymi karczochami czy jesiotra z kaparami z kwiatów czarnego bzu i pieczona kapustą. Sposób prezentacji dań raczej klasyczny, niż skandynawski. Do picia: wina (głównie węgierskie, ciekawe), rzemieślnicze piwa albo …gin z toniciem.
Za dwudaniowy lunch zapłacicie ok. 55 zł, za trzy dania z obiadowej karty: 67 zł. Czterodaniowe menu kolacyjne to wydatek ok. 115 zł, więc ceny bardziej niż przyzwoite.

Stand25 Bistro, Hold utca 13

Börze
Bistro nawiązujące stylem wnętrz do historycznych budapesztańskich kawiarni, a menu – do klasyków kuchni galicyjskiej i węgierskiej z początku XX wieku. W karcie dań znajdziecie i rosół z perliczki i jagnięcinę z galuszkami, suma i confitowaną kaczkę z czerwoną, zasmażaną kapustą. A przede wsztskim – rozkoszne twarogowe knedelki, opanierowane na złoto, podawane z lekko kwaśną, rzadka smietanką i morelową konfiturą. Niby to deser, ale ja mogłabym takie dwie procje zjeść zamiast lanczu (ale ja z tych, co na obiad moą zjeśc ciatsko). Były idealne, wyraźnie twraogowe, ale niezbyt zbite i nie za słodkie, a konfitura z moreli –  kwaskowa i przełamująca danie.  Ceny w Börze  są zaskakujaco przyjazne, a szczególnie korzystny jest tutaj lunch, za który zapłacicie niespełna 40 zł (2 dania). Restauracja działa od rana, serwując śniadania (kiełbaski debreczyńskie, zestaw węgierskich past twarożkowych, omlety etc), do późnego wieczoru. Na miejscu można także kupić ciastka,słodycze i inne delikatesowe drobiazgi. 

Börze, Nádor ut 23

MAK
Za trafienie do tego miejsca powinnam podziękować dwóm znajomym foodies z Niemiec i Portugalii – Perowi, który na codzień tworzy NAJLEPSZY chyba serwis o gastro w Belrinie, czyli Berlin Food Stories oraz Miguelowi, który równie wspaniale opowiada historie piórem, co obiektywem aparatu. Mak mieści się praktycznie w samym centrum, na przeciwko jednogwiazdkowej restauracji Costes Downtown. W ciagu dnia podawane są tutaj proste, nowoczesne dania, mocno osadzone składnikami w węgierskim terroir. My zjedliśmy m.in.  policzki z mangalicy z puree ziemniaczanym piklami z rzodkiewki i grzybkami, leszcza z lekko kiszoną kapustą, pieczonymi rzodkiewkami i sosem z dodatkiem kminku (genialnym!) i kasza bulghur, a na deser przepyszne kluseczki ze smazonymi śliwakmi i pistacjami. Wieczorem restauracja przybiera bardziej „neobistrowy” charakter, ale esencja i sens dań pozostaje bez zmian. Za dwudaniowy dań zapłącicie tutaj 3800 HUF, trzy dania to 4200 HUF; wieczorna degsutacja – 16 000 HUF (24 000 z winem).


Mák, Vigyázó Ferenc utca 4.

NA KOLACJĘ
Babel Budapest
to jeden z najgorętszych adresów w Budapeszcie, reprezentujący nową kuchnię węgierską w wydaniu fine dining. Koncept Babel opiera się na węgierskiej tradycji kulinarnej, która jest swobodnie interpretowana przez tutejszego szefa kuchni, György Lőrincza. 75 proc. surowców używanych do przygotowania dań pochodzi z Węgier, a do menu degustacyjnego proponowane są wyłącznie lokalne wina (mi ten pomysł bardzo się spodobał). Z dań, których spróbowałam, najbardziej do gustu przypadły mi się przegrzebki w lekko marynowanych płatkach kalarepki (kto by pomyślał, że kalarepka i przegrzebki tak ładnie zagrają) oraz tutejsza wersja tradycyjnej węgierskiej potrawy – jajecznych kluseczek zwanych galuszkami (zdjęcie w linku). To na wskroś domowe comfort food tutaj nabiera nowego i ciut burżujskiego sznytu: na talerzu, w towarzystwie liścia lekko zblanszowanej sałaty znajduje się niewielki kopczyk oprószony startym żółtkiem. Po warstwą delikatnej pianki kryje się porcja idealnie miękkich malutkich kluseczek, dosmaczonych startymi węgierskimi truflami. Babcine danie, podniesione do rangi lux, które chyba nie może nie smakować (trufle, masło, krmeowy sos, kluseczki… sami rozumiecie). Godny wspomnienia był też deser, łączący w sobie smaki kwiatów bzu, rabarbaru i zielonych pomidorów – lekki, kwaskowy, idealny po pulchniutkich, sycących galuszkach.
Babel Budapest nie posiada (jeszcze) gwiazdki, więc jeśli to nie one mają wytyczać waszą budapesztańską marszrutę, a jednocześnie chcielibyście spróbować smaków klasycznej węgierskiej kuchni w nowoczesnej (ale nie przekombinowanej!) odsłonie – to polecam właśnie Babel.
Cena 6-daniowego menu degustacyjnego to 30,5 tys. forintów, czyli ok. 410 zł, do czego można dodać menu winne (ok. 130 zł).
Babel Budapest, http://babel-budapest.hu/en/

Costes Restaurant
Jednogwiazdkowa restauracja, której szefową kuchni jest Eszter Palágyi, wybrana najlepszym szefem kuchni Węgier 2016 r. To nowoczesna restauracja fine dining, na szczęście uciekająca od molekularnych warzyw, dymów i innychraczej nie majacych sensu wynalazków. Choć to kuchnia nowoczesna, to oparta na produkcie oraz kuchni, na jakiej wychowała się Eszter – jest duzo słodkowodnych ryb, warzyw, mangalicy (oczywiscie).Niespodzianki czy dowcipy nadhcodza w detalach, np. w postaci żelka z syropu z pigwy dodawanego do musującego wina, zamiast syropu – jak to czyniono w XIX wieku. Więcej o wizycie w Costes wkrótce na blogu.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Costes Restaurant, Ráday utca


NA WINO
„Kepzeld el!” oznacza „wyobraź sobie”. I wyobraź sobie, napijesz się tutaj wina, przede wszystkim fajnych węgierskich win od małych producentów (sporo win naturalnych), ale też ciekawa selekcja win z zagranicy, zwłaszcza tych z bąbelkami. Obsługa jest gościna, pomocna i bardzo cierpliwa wobec klientów z określonymi winnymi gustami i widzimisiami (czytaj: mnie) i chetnie daje do spróbowania butelek, których nie jesteśmy pewni. Sporo win na kieliszki (małe, czyli 75 ml i duże). Wróciłabym tam przy kolejnej wizycie.
Kepzeld el!, Wesselényi u. 23

Drop Shop
Niewielki sklep w pobliżu parlamentu. Prócz świetnej selekcji butikowych węgierskich win, znajdziecie tutaj sporo win ze Słowenii, z Moraw, Austrii, duzo win naturlanych i biodynamicznych. Wyniosłam stąd cztery butelki, w tym genialne musujące pinot noir ze Słowenii . Próćz picia mozna tez coś zjeść , np. smazone sardynki, węgierskie sery zagrodowe lub wędliny.


Drop Shop,  Balassi Bálint utca 27

NA ZAKUPY
Belvárosi Piac
to hala targowa w centru miasta. Znajdziecie tutaj zarówno stoiska z tradycyjnymi produktami (salami, przyprawy, papryka w każdej chyba znanej postaci, miody, sery, alkohole), ale tez kilka knajpek, w tymi Stand25, o którym w części lunczowej tego wpisu.



Belvárosi Piac , Hold utca. 13

Szimpla Kert
Budapeszt słynie ze swoich hal targowych, zwłaszcza z Nagyvásárcsarnok, czyli Wielkiego Targu  Centralnego , który jest jedną z najważniejszych (i najbardziej) turystycznych atrakcji miasta. Ponieważ bałam się nieco weekendowych tłumów, postanowiłam odwiedzić inny bazar, a raczej bazarek – niedzielny targ rolniczy Szimpla Kert.
Targ odbywa się na terenie podwórka jednej z kamienic w dzielnicy żydowskiej. Jest kilka stoisk z ekologicznymi warzywami, z wędlinami, serami czy tradycyjnymi wypiekami. Z jednej strony mamy młodzieńca, sprzedającego na wagę kiełki, z drugiej – starszą panią ze słoikami domowych pikli, dżemów i kompotów. W sumie około 20 stoisk, z rzeczami, które można zabrać do domu, ale też zjeść na miejscu. Nie będę oszukiwać, tutaj też było sporo turystów, ale większość stanowili raczej lokalni klienci. Na pewno nie jest to najtańsze miejsce, ale dość urokliwe. Mi do gustu przypadły stoiska z wypiekami, kozimi serami oraz stoisko truflowe, gdzie pan truflarz (do wglądu zdjęcia jego piesków) sprzedawał zarówno świeże letnie trufle, jak i wyroby, np. truflową sól.
Szimpla Kert, Kazinczy utca 14





Lehel Market
Jedna z największych hal targowych w Budpaeszcie, znajdujaca się w XIII Dzielnicy . Nie jest tak elegancka jak Belvarosi Piac ani tak kamerlana jak Szimpla, ale nie mozna jej odmówić życia i autentycznego charakteru (oraz, stety niestety – niezwykle chaotycznego wyglądu).  Stoiska i sklepiki rozmieszczpne są zarówno na poziomie 0, jak i na antresoli biegnącej po obwodzie budynku. te najciekawsze – czyli spożwycze – znajdują się przede wszytskim na parterze. Kupicie tu wszytsko – od warzwy i owoców, przez mięsa, pieczywo,  pikle i kiszonki, słodości, miody i przyprawy po foie gras i wina. Mocną stroną targu jest sekcja, na której wystawiaja się mali producenci, w tym Zsoka Fekete, węgierska „księżniczka mangalicy”, o której pisałam jakiś czas temu na łamach Kukbuka.
Lehel Market,  Váci út 9.

A Wy jakie adresy w Budapeszcie polecacie? Które restauracje powinnam odiwedzić podczas kolejnej podróży? Czekam na Wasze opinie w komentarzach!


9 komentarzy Dodaj własny

  1. Kasia pisze:

    kupiłam właśnie bilety do Budapesztu na początek grudnia. CO prawda to już kolejne moje odwiedziny w tym mieście, ale chętnie skorzystam z Twoich rekomendacji 🙂
    pozdrawiam serdecznie

    Polubienie

    1. Cudnie! Życzę udanej podróży i czekam na Twoje wrażenia ❤

      Polubienie

  2. Asia pisze:

    A propos Babel, dodasz zdjęcie choć jednej zjedzonej potrawy?

    Polubienie

    1. Niestety, jadłam po zmroku, więc zdjęcia nie prezentują się prze-świetnie. Ale prosze kliknąć na nazwy potraw – pod nimi znajdują się linki do zdjęć mojego autorstwa 🙂

      Polubienie

      1. Asia pisze:

        Ach, faktycznie, jest jedno zdjęcie z tej restauracji, dziękuję! Lepsze jedno niż żadne 🙂

        Polubienie

  3. Carola pisze:

    Ach, jaka szkoda że nie wiedziałam o istnieniu kilku miejsc miesiąc temu, będąc jeszcze w Budapeszcie.
    Przy kolejnej wizycie polecam odwiedzić „Bors gasztrobár”, kilkadziesiąt metrów od „Szimpla Kert”. Jadłam tam jak do tej pory najlepszą zupę dyniową, a na myśl o serwowanych przez nich bagietkach, aż ślinka cieknie 😉

    Polubienie

  4. CookUp pisze:

    Zachwyciłaś nas zdjęciami z Szimpla Kert. Właśnie w takich miejscach można poznawać świat od kuchni. 🙂 Zamarzyła nam się podróż do Budapesztu, gdzie jak widać – nie można chodzić głodnym. 😉

    Polubienie

    1. Cieszę się, ze narobiłamapetytu! czekam na Wasze relacje postbudaesztańskie rpzy jakiejś dobrej kawce!

      Polubienie

  5. Wlasz pisze:

    Babel już ma gwiazdkę dobre nowoczesne skrzyżowania tradycyjnych dań szefa pochodzącego z Transylwanii i nowych technik jeszcze nigdy nie jadłem takiego smacznego octapusa niestety winny pairing nie imponował mimo ze historia każdej winnicy była opowiadana z pasją i namiętnością. Byłem w 5 miejscach za tipsy dziękuję.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.