Porto: co i gdzie zjeść

Porto urasta powoli do jednej z najpopularniejszych destynacji dla polskich turystów – zwłaszcza tych poszukujących pomysłów na ciekawy city break.  Mimo to nadmorskie miasto zdaje się być bardziej kameralne i wciąż spokojniejsze od coraz bardziej turystycznej Lizbony – a poza szczytem sezonu oferuje wręcz idealne warunki do weekendowego chillu. Choć atrakcji tutaj zdecydowanie więcej niż może pomieścić weekend (a niestety tylko tyle czasu dane było mi tu spędzić), podzielę się kilkoma adresami, które sprawdziłam, przetestowałam na swoim podniebieniu i które mogę śmiało polecić dalej. 

Na kawę

Combi Coffee

Tu wracałam najchętniej – perfekcyjne kawy na bazie espresso, bardzo dobre opcje przelewowe na bazie ziaren z własnego wypału. Zjecie tutaj także lekkie śniadania (granole, kanapki, słodkie bułeczki), a popołudniami – drobne przekąski, np. tosty z chleba na zakwasie.

Combi Coffee
Rua de Morgado Mateus n°29 

Bird of Passage

Drugie dobre i równie urokliwe miejsce dla tych, którym opiła się typowa portugalska kawa 🙂 Do przygotowania napojów używana jest kawa  własnej marki Senzu, ale też ziarna z zagranicznych mikropalarni. Do jedzenia śniadania (tosty, kanapki, dania z jajek), a w po południu proste dania lunchowe

Bird of Passage
Rua do Duque de Loulé 185 187

Na słodkości
(bo zdrowe śniadania będziemy jeść w domu:-) 

Cristo Rei

Totalny oldschool, ale właśnie tym to miejsce mnie ujęło. Oraz oczywiście smakiem ciastek. Na witrynie kuszą całe formacje pasteis de nata, stosiki drobnych ciasteczek pękające od nadmiaru bakalii i kandyzowanych skórek drożdżowe bochny bolo rei (przynajmniej gdy ja odwiedziałam Porto). W cukierni możecie przysiąść na kawę i słodki drobiazg, lub kupić je na wynos. Pasteis były zabójczo słodkie (chyba bardziej, niż w Manteigaria, o której niżej), ale wszelkie wypieki drożdżowe, zwłaszcza te, w które jakimś cudem zdołano jeszcz eupchnąć pastę z migdałów, a także drobne, rozpływające się w ustach ciasteczka z migdałów – bajeczne.

Cristo Rei 
Rua de Fernandes Tomás 805

Manteigaria Fábrica de Pastéis de Nata

Filia lizbońskiej “fabryki”, czy raczej manufaktury pasteis de nata, czyli miniaturowych tart ze słodkim, żółtkowym nadzieniem. Jeśli nie chcecie ryzykować “pasztetowego” zawodu, to jest sprawdzony, choć może nie najbardziej kameralny czy autentyczny adres.

Manteigaria Fábrica de Pastéis de Nata
Rua de Alexandre Braga 24

Na wino

Prova

Tutaj lądowałyśmy właściwie każdego wieczoru (choć przyznaję,  nie było ich znowu tak bardzo dużo) i niech to wystarczy za siłę rekomendacji.  Prova stawia na wina od małych producentów, często naturalne lub biodynamiczne, choć właściciele starają się nie szafować etykietkami , a po prostu polewac gościom dobre wina. I to właśnie lubię. Kameralne, ale nie klaustrofobiczne wnętrze, wystrój przypominający raczej salon domu, niż lokal gastronomiczny, jazz z głośników, butelki wypitych butelek (często podpisanych przez ich twórców) przytroczone do ścian. Super kompetentna i miła obsługa (można wybrzydzać do woli;-), okazja do poznania portugalskiego winiarstwa od mniej znanej strony (pomarańcze dojrzewane w amforach anyone?) , fajna atmosfera, nie chce się wychodzić

Prova
Rua de Ferreira Borges 86

Quay

Ten wine bar zapewne wygrywa z innymi widokiem, jaki rozpościera się z jego ogródka, czy raczej tarasu, spoglądającego na rzekę Duero. Jednak miłe dla oka okoliczności przyrody to nie wszystko, na co Quay stać – w środku znajdziecie obszerną selekcję win, w tym win naturalnych czy macerowanych na skórach. Do jedzenia lokalne sery, oliwki czy wędliny (przynosząc je kelnerka instruuje każdego z gości, że w razie nalotu mew należy głośno klaskać, by przepłoszyć łakome ptaszyska; w ciągu wieczoru instrukcję słyszałam z sześć razy, co przydało wizycie odrobinę komediowego kolorytu) 

Quay Wine Bar
Rua Cais da Estiva 111

Na koktajle

Minibar by José Avillez

Jeden z dwóch lokali sygnowanych nazwiskiem José Avilleza – jednego z najbardziej znanych współczesnych szefów kuchni i restauratorów – w Porto (prócz koktajl baru działa tutaj jego nieformalna restauracja z lekko zmodernizowanym tradycyjnym jedzeniem). To filia analogicznego lokalu z Lizbony, ale nic lokalowi to nie ujmuje. W karcie znajdziecie ciekawe koktajle, którym towarzyszą specjalnie wymyślone przekąski. Można też skusić się na menu degustacyjne z koktajlowym pairingiem, o ile oczywiście macie silna głowe. Plus za fajne, nieco Wes-Andersonowskie wnętrze.

Minibar
Rua da Picaria 12

Na kanapkę

Casa Guedes

Nie, nie będę pisać o legendarnej francesinhie – kanapce wszystkomającej, ociekającej roztopionym serem i sosem. Bo nawet jeśli to punkt obowiązkowy do zjedzenia w Porto, to przepraszam, ale ja postoje i poczekam, bo nic w tym  kanapkowym ekscesie mnie nie pociąga. Podpowiem Wam za to miejsce polecone przez zaprzyjaźnionych winiarzy, na zupełnie niezobowiązująca przekąskę w ciągu dnia (z kieliszkiem wina, oczywiscie) . Opjce sa trzy: z pieczoną wieprzowiną, z dojrzewajaca szynką albo serem, zawsze w kazerkopodobnej jasnej bułeczce i z widokiem na pobliski park.

Casa Guedes
Praça dos Poveiros 130

Na kolację

Semea by Eskalduna

Młodsza i bardziej casualowa siostra Eskladuny – restauracji, która jest obecnie jednym z najciekawszych i najgorętszych adresów w Porto. Semea to drugi lokal chefa Vasco Coelho Santosa, jak wspomniałam mniej formalny (podawane są tu także lunche), ale hołdujący tym samym pryncypiom – wykorzystywaniu lokalnych składników w prostych, nieprzekombinowanych daniach (tym razem może bardziej inspirowanych kuchnią regionalną), do pary z fajnymi winami.  Wciąż bardzo miło wspominam świeżą, jedynie lekko opaloną ogniem makrelę z salmorejo , bacalau z żół†kiem i cieniutkimi niczym zapałki frytkami (całość kelner kazał wymieszać, upodabniając danie do klasycznego dania z dorszem i ziemniakami), płaszczkę z brązowym masłem i orzechami czy dodatki takie jak brukselka z ailoii.No i deser, na który już zupełnie nie miałam miejsca, ale upór kelnera jednak był uzasadniony. To był absolutnie najlepszy francuski tost w moim życiu – kremowe, puchate wnętrze zamknięte w złocistej, karmelowej, miło strzelającej pod naciskiem widelczyka skorupce, a do tego gałka bardzo mocno cynamonowych lodów.

Semea
Rua das Flores 179

Restaurant Pedro Lemos *

Bodaj najmilsze doswiadczenie z kategorii fine dining. Oddalona od centrum restauracja kryła się w jednym z tych malowniczych, cukierkowych portugalskich budynków, które  wyglądają jak żywcem wyjęte z pastelowej akwareli. Wrażenie domu ma się także w środku. Na dole znajduje się jeden pokój z dużym stołem, na górze – kameralna sala jadalna na kilka stolików oraz wyjście na taras oraz ogród na dachu, w których szef kuchni, Pedro Lemos uprawia najpotrzebniejsze zioła i delikatne warzywa. Dania to hołd dla lokalnych składników i tradycyjnych dań, ale powściągliwy, prosty, okrojony z niepotrzebnych ozdobników. Na lunchu tutaj wylądowałam kilka godzin po wykładzie Alexa Atali, jednego z gości odbywającego się w porto sympozjum Melting Gastronomy, który podkreślał, że nawet tradycyjne dania moga być kulinarnym cudem, jesli tylko sa wykonane z najwyższa uwaga i najlepszych składników. Ewidentnie słowa te do serca wziął sobie Lemos, bo jednym z dań-niespodzianek była prosta potrawa z krótkiego makaronu i owoców morza, przepyszna. I właśnie zrobiona nie na odwal – jak to często jest z kuchnia tradycyjna w restauracjach, ale z największa atencją. Wszystkie dania  z ryb i owoców morza (np. karmazyn z jodowym sosem) to było mistrzostwo, a donoszone nieustannie ciepłe magdalenki – zwyczajnie roztkliwiające. Polecam!

Restaurante Pedro Lemos
Rua do Padre Luís Cabral 974

Casa de Cha da Boa Nova **

Restauracja oddalona od Porto o pół godziny drogi samochodem. Ale trud będzie wynagrodzony. Casa de Cha mieści się – jak sugeruje portugalska nazwa – w starym pawilonie herbaciarni, który wzniesiono na szczycie klifu opadającego we wzburzone fale Atlantyku. Właściwie można by tu przyjść, usiąść przy stole i jedynie patrzeć się w bezkresny ocean. Ale w końcu przychodzi się tu jeść. restauracji bliżej jest w stylu do klasycznego fine diningu, ale na szczeście nie jest to fine dining nudny. Dania to przegląd wszystkich możliwych owoców morza i ryb,  adekwatnie do lokalizacji restauracji. Jest ładnie, raczje bezpiecznie jesli chodzi o smaki, ale z nienaganny wykonaniem. Mnie najbardziej zaskoczyły przegrzebki zapiekane z tapioka w ich własnej muszli, delikatnie dosmaczone szafranem , a także atlantyckie krewetki. Prawdziwym spektaklem jest pojawienie się marynistycznego wózka z petit foursami, ukrytymi w szufladkach otwieranych z apomoca pociągnieć małymi żagłówkami.  Restaurację odwiedziłam  kilka tygodni przed tym, jak otrzymała druga gwiazdkę w przewodniku Michelin.

Casa de Cha da Boa Nova
Rua da Boa Nova, 4450-705 Leça da Palmeira

Byliście już w Porto? Macie je w planach swoich podróży? Na co najbardziej się cieszycie? Dajcie znać w komenatarzach – a jeśli wpis sieęWam spodobał, podzielcie się nim z innymi.
Więcej relacji z moich podróży na Instagramie i Fanpage MintaEats!


ENGLISH

Porto is slowly becoming one of the most popular destinations for Polish tourists – especially those looking for a cool city break. Smaller than Lisbon, the coastal city seems to be more intimate and calmer than the capital’s sister – and off-season offers ideal conditions for a weekend chill. Although attractions here definitely more than can be accommodated in the weekend (and unfortunately I only spent so much time here), I will share those that I checked, tested on my palate and I can confidently recommend it further.

For coffee

Combi Coffee

I tended to come here most often during my short Porto trip – perfect espresso-based coffees, as well as pour over drinks. Also to have some light breakfasts (granola, sandwiches, sweet rolls), and in the afternoon – snacks, e.g. toasted sourdough bread.

Combi Coffee
Rua de Morgado Mateus  29

Bird of Passage

The second good and equally charming place for those who got a bit tired with traditional Portuguese coffee and miss their lightly roasted beans 🙂 For the preparation of beverages, Senzu’s own brand coffee is used, but also beans from foreign micro-roasteries. To eat: breakfast (toast, sandwiches, egg dishes), and in the afternoon simple lunch dishes

Bird of Passage
Rua do Duque de Loulé 185 187

For sweets
(because we will eat healthy breakfast back home 🙂

Cristo Rei

Totally oldschool, but that’s why this place stole my heart. And of course with the taste of the baked goods. Better then checking the street number, look for the window tempting with formations of pasteis de nata, piles of small cookies and rows of yeast cakes bursting with dried fruit and candied skins. Inside you can sit down for a coffee and your sweet treat, or buy the goodies to take away. Pasteis were deadly sweet (probably more than in Manteigaria, on which more below), but all yeast baked goods, especially those in which the guys somehow managed to hide some gooey almond paste and pettit melt-in-the-mouth cookies – fabulous.

Cristo Rei
Rua de Fernandes Tomás 805

Manteigaria Fábrica de Pastéis de Nata

A branch of the Lisbon „factory”, or rather the manufacture of pasteis de nata – miniature tarts with sweet, yolk filling Portugal is so well known of. Maybe it’s not the most intimate or authentic address but a good one, with no disappointment 

Manteigaria Fábrica de Pastéis de Nata
Rua de Alexandre Braga 24

For wine

Prova

We actually landed here every evening (although I admit it was not so many again) and let it suffice for the strength of recommendation. Prova goes with wines from small producers, often natural or biodynamic, although the owners seem to believe not in labels or certificates, and simply pour good wines to the guests. And that’s what I like. Intimate, but not claustrophobic interior, decor resembling the living room (loved that all chairs from the 50.) of the house rather than a gastronomic establishment, jazz from speakers, bottles of drunk bottles pinched to the walls. Super competent and friendly service, an opportunity to get known Portuguese winemaking from a less-known side (oranges ripened in amphoras anyone?). Hard to leave.

Prova
Rua de Ferreira Borges 86

Quay

This wine bar probably beats others  with the stunning view from its terrace, overlooking the Duero River bank. However, pleasing views are not all that Quay has to offer – inside you will find a pretty good selection of wines, including  a few natural or macerated wines. To eat: local cheeses, olives or sausages (when they are brought by the waitress instruct each guest that in the event of seagulls rush, you should clap loudly to scare away the craving bird; during the evening I heard the instructions six times, which gave the visit a bit of comedic note)

Quay Wine Bar
Rua Cais da Estiva 111

For cocktails

Minibar by José Avillez

One of two places signed with the name of Jose Avillez – one of the most famous Portuguese contemporary chefs and restaurateurs – in Porto (in addition to the cocktail bar, in porto you will find his informal restaurant Cantinho do Avillez with slightly modernized traditional food). On the menu: classic and signature cocktails, which are accompanied by specially created snacking dishes. You can also go for the tasting menu with cocktail pairing, if of course you have a head strong enough. Plus for a cool, somewhat Wes-Andersonish interior.

Minibar 
Rua da Picaria 12

To eats

Casa Guedes

No, I will not write about the legendary Francesinha – an all-inside-and-more sandwich dripping with melted cheese and sauce. Because even if it’s a must-eat thing in Porto, I’m sorry, but I will stop and wait and leave it to others, because nothing in this sandwich attracts me at all. Instead I will drop here and address recommended by winemaking friends, good enough for a completely casual snack during the day (with a glass of wine, of course). There are three options: with roasted pork, with cured ham or cheese (or meat and cheese), always in a light bun, maybe some French fries and pigeons waiting for the crumbs.

Casa Guedes
Praça dos Poveiros 130

Semea by Eskalduna

The younger and more casual sister of Eskladuna – a restaurant that is currently one of the most interesting and hottest addresses in Porto. Semea is the second place of the chef Vasco Coelho Santos, as I mentioned less formal (lunches are also served here), but adhering to the same principles – using local ingredients in simple, non-recombined dishes (this time perhaps more inspired by regional cuisine), to pair with nice wines . I still remember very nice fresh, only slightly fire-baked mackerel from salmorejo, bacalau with yellow and thin as match matches (the whole waiter ordered to mix, making the dish similar to a classic dish with cod and potatoes), stingray with brown butter and nuts or additions such like brussels sprouts from ailoii.No dessert, which I had no room for, but the waiter’s stubbornness was justified. It was absolutely the best French toast in my life – a creamy, fluffy interior enclosed in a golden, caramel crust, nice to shoot fork under pressure, and a scoop of very strongly cinnamon ice cream.

Semea
Rua das Flores 179

Restaurant Pedro Lemos *

Perhaps the nicest experience in the fine dining category I had in Porto. The restaurant is located a bit further from the city center, hidden in one of those picturesque, candylike buildings that look as if they were taken out of a pastel watercolor. The impression of the home stands when you go inside. Downstairs there is a room with a large table perfect for a family & friends dinner, upstairs –   small dining room with several tables and an exit to the terrace and rooftop garden, where chef, Pedro Lemos, grows the most necessary herbs and delicate vegetables. Menu is a tribute to local ingredients – rather restrained in form and stripped of unnecessary tidbits. I have dined here a few hours after a lecture by Alex Atala, one of the guests of the Melting Gastronomy symposium held in Porto, who emphasized that even traditional dishes can be a culinary miracle, if only they are made with the highest attention and the best ingredients. Evidently, Lemos took these words to his heart, because one of the surprise dishes served us was a simple pasta and seafood stew, simple but simply delicious, prepared with biggest love and care. All fish and seafood dishes (e.g. crimson with iodine sauce) were stars of the meal, and hot madeleines, served in a neverending flow to our coffee just melted my heart. 

Casa de Cha da Boa Nova **

A restaurant half an hour drive from Porto. But the effort will be rewarded. Casa de Cha is located in the old tea house pavilion, built on the top of a cliff overlooking rough waves of the Atlantic. You could actually come here, sit at the table and just look at the endless ocean and possibly that would make your afternoon a great one. But, hey, we’re here to eat! The restaurant’s style is more on the classic fine dining side, not that experimental or extravagant, but fortunately, not a deadly boring as well. Whole menu – aside of some foie gras bit – is composed of all possible seafood and fish, adequately to the restaurant’s location. I was most surprised by scallops baked with tapioca in their own shell, delicately flavored with saffron, as well as with Atlantic shrimps. Sweet-toothed ones will go crazy for the trolley with petit fours, hidden in drawers that open by a move of small wooden boats. Shortly after my visit, the restaurant has received its second star in the Michelin guide.

Restaurante Pedro Lemos
Rua do Padre Luís Cabral 974

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.