Sałatka Cezar czyli Ceasar salad to dla mnie synonim room service. Bo nie ma chyba hotelowego menu, w którym ta prawdziwa ikona świata sałatek by się nie pojawiła.
I w sumie nie ma się czemu dziwić, bo czego tu nie lubić: soczysta zielona sałata, chrupiące grzanki, parmezan, w opcji premium jajko albo grillowany kurczak. Urok ma nawet ta jej pozorna „sałatkowość” – że niby tak lekko i dietetycznie, no ale umówmy się, w grzankach i majonezowym sosie raczej nic dietetycznego nie ma 😀
Ale to właśnie ten sos stanowi idealny balans ze świeżym, słodkawym warzywem i złotymi kawałkami pieczywa, spajając je w diabelnie dobrą całość

Jak głosi legenda (ach, kochamy kulinarne legendy), podobnie jak wiele świetnych dań i sałatka Ceasara powstała przez przypadek i bez planu. Jej autorstwo przypisuje się szefowi kuchni i restauratorowi włoskiego pochodzenia, Ceasarowi Cardiniemu, który na początku XX wieku prowadził restaurację w Meksyku. Według anegdoty, gdy po intensywnym ruchu 4 lipca, gdy w chłodni i spiżarni restauracji świeciły pustki, Cardini przygotował dla gości sałatkę z tego, co się ostało: zieleniny, parmezanu oraz czerstwego, zrumienionego pieczywa. Geniusz.
Acz chyba jeszcze większym – dla mnie, psychofanki anchois – geniuszem wykazał się ten, kto do bazowego sosu dodał fileciki solonych sardeli, dzięki czemu zyskał on na słoności i wyrazistym umami. Według Wikipedii oryginał Cardinigo anchois nie zawierał, ale pewnie Włoch by takim dodatkiem nie pogardził.
Choć sałatka Cezara uchodzi za kulinarną sztampę , przyznaję się, że sama chętnie i często łączę zieleninę z kremowym sosem na bazie anchois. Robię go nieco na skróty i po swojemu, a zieloną bazą dania bywa i jasna cykoria, mix różnych odmian endywii, a czasem mieszanka sałat i szpinaku. Albo niewielkie rzymskie sałaty. Kiedyś gdzieś mignął mi patent, by wrzucić je na patelnię grillową i zrumienić- i tak już zostało. Do tego sos, moja leniwa i swobodna interpretacja sosu Cezara, która idealnie sprawdza się w zestawie z grillowanymi liśćmi.

Sałata Cezar z grillowanej sałaty
Składniki (dla 4-6 osób ):
2 małe rzymski sałaty
kromki chleba na zakwasie o grubości 1,5 cm, okrojone ze skórki i pokrojone w kostkę
4 łyżki tartego parmezanu
oliwa extra virgin
Na sos:
1 żółtko szczęśliwgo jajka
3 fileciki anchois
1 ząbek czosnku, obrany i przeciśnięty przez praskę
1 łyżka parmezanu
1 łyżka soku z cytryny
1/4 szklanki oliwy extra virgin
świeżo mielony czarny pieprz
Przygotuj sos:
W wysokim naczyniu połącz żółtko, czosnek, anchois i 1/2 oliwy. Zmiksuj na jednolitą pastę. Powoli dolewaj pozostałą oliwę, cały czas ucierając emulsję, aż będzie gładka i puszysta. Dodaj sok z cytryny, parmezan, dopraw pieprzem (pamiętaj, że anchois i parmezan są słone), i ponownie zmiksuj. Odstaw do lodówki w przykrytym naczyniu.
Przygotuj sałaty: Sałaty umyj, odetnij twarde końcówki u nasady liści, przekrój każdą sałatę wzdłuż na ćwiartki. Patelnię grillową posmaruj oliwą, rozgrzej, kładź na wierzchu cząstki sałat i opiekaj z każda strony. W międzyczasie, na drugiej patelni na oliwie obsmaż grzanki, aż będą złote i chrupiące.
Na półmisek wyłóż grillowaną sałatę, polej sosem (lubię dać nieco sosu na dno naczynia, by warzywa były nim pokryte z każdej strony 🙂 , posyp grzankami i parmezanem. Podawaj.
