Ponoć o tym, co kryje się na dnie oceanów wiemy mniej, niż o daleki kosmosie.
A wizyta w Aponiente tylko w tym utwierdza. Ángel León urodził się i wychował nad morze, od dziecka towarzyszył ojcu w rybackich wyprawach, wiedział, ile trudu kosztuje złowienie ryby i z jakimś szacunkiem powinno się z nią obchodzić.
Gdy otworzył swoja restauracje postanowił skupić się właśnie na tym, co jego region ma najlepszego – na owocach morza. Z czasem jednak to morze zaczęło go wciągać bardziej i bardziej, a wrodzona ciekawość pchała go by szukać sposob na jak nalpesze i najekologiczniejsze wykorzystanie morskich zasobów, choćby – wykorzystanie w kuchni tych wszystkich ryb, które nie trafiają do sklepów czy – zwykle – do menu restauracji, tylko dlatego, że są mniej znane klientom czy nieco trudniejsze w obróbce. Zamiast eleganckich homarów i lśniących dorad, zaczął podawać “biedne” ryby, i tak trafiające w sieci, ale rzadko – na talerz.
Co jeszcze Ángel León znalazł w morzu? Jak smakuje masło z planktonu oraz morski ryż?
O tym posłuchacie w najnowszym odcinku podcastu “W pogoni za kolacją”.
A poniżej kilka dań z mojej ostatniej kolacji w Aponiente (***).






