To był pełen spontan (choć skatalizowany przez cztery dopominające się uwagi banany). Wstało mi się jakoś wcześniej, pies uznał, że pogoda nie sprzyja długim spacerom, „lekcje” odrobione (mniej więcej), więc aż żal byłoby jakoś tych wolnych minut – i bananów – nie spożytkować. Stanęło na muffinach – mało z nimi zamieszania i w sam raz…