Współpasażerowie, których co rano spotykam w swoim autobusie, muszą mieć od kilku dni nie lada ubaw patrząc, jak próbuję zdusić śmiech. A dusić w sobie śmiechu nie lubię (czy nie uważacie, że śmiejemy się zbyt rzadko?), zwłaszcza, gdy jest on spowodowany lektura dobrej, okraszonej błyskotliwym humorem książki. A taką okazała się powieść „Garlic and Sapphires:…