Prosecco pod słońcem

Jak niedawno pisałam na Winicjatywie – lubię bąbelki. Za ich beztroski, radosny charakter i element perlistego rozbawienia, jaki wprowadzają do czasem nazbyt poważnej winiarskiej rzeczywistości.
Jednak to, co beztroskie, nie musi oznaczać nieeleganckie czy też banalne. Dowodem tego są prosecco od włoskiego producenta Nino Franco.

Degustacja Nino Franco
Degustacja Nino Franco

Na początku chwila wyjaśnienia, czym jest (i czym nie jest) prosecco. To włoskie musujące wino jest produkowane w regionach Wenecja Euganejska (Veneto) i Wenecja Julijska (Friuli). Do jego wytwarzania używa się głównie winogron szczepu Glera (do niedawna nazywanego także Prosecco, jednak kilka lat temu włoskie władze postanowiły wrócić do historycznej nazwy Glera, by móc chronić nazwę wina Prosecco – w przeciwieństwie do chronionych nazw apelacji geograficznych, a taką jest dziś Prosecco, nazwy szczepów nie są prawnie chronione i nic nie stało na przeszkodzie, by mogło się pojawić prosecco z Australii czy z Chile). W odróżnieniu od szampana, prosecco wytwarza się zwykle metodą Charmata – podczas gdy szampan fermentuje po raz drugi już w butelkach, prosecco przechodzi druga fermentację w stalowych zbiornikach (ta metoda jest tańsza od metody szampańskiej, co pozytywnie wpływa na cenę samego gotowego produktu).

Sześć różnych etykiet z portfolio Nino Franco było bohaterami degustacji zorganizowanej przez Roberta Mielżyńskiego, na którą otrzymałam zaproszenie. Na zaproszenie importera, w spotkaniu uczestniczyła przedstawicielka producenta – Federica Ban.

Federica Ban
Federica Ban

Początki marki Nino Franco sięgają 1919 r. – wówczas Antonio Franco założył swoją winnicę, z którą czasem zaopiekował się syn Nino, a potem jego syn – Primo. I to właśni Primo, jak opowiedziała Federica,  podjął decyzję, by z całości owoców produkować wyłącznie prosecco. I trzeba przyznać, włoskiej rodzinie z Valdobbiadene (obecnie w biznes zaangażowane jest już czwarte pokolenie) wychodzi to naprawdę dobrze.

Podstawową etykietą Nino Franco jest nierocznikowe prosecco o nazwie Rustico (100 proc. z winogron szczepu Glera) – jego roczna produkcja sięga ok 750 tys butelek. Słowo podstawowe nie oznacza nieciekawe – Rustico jest wyraźnie świeże i owocowe, wytrawne i subtelnie musujące drobnymi bąbelkami.

Jak przyznała Federica, podstawowe Rustico świetnie nadaje się jako aperitif przed późnym śniadaniem czy kolacją, także do drobnych antipasti. Jednak prosecca o bardziej złożonym smaku śmiało można łączyć z jedzeniem, bez straty dla jednego i drugiego.

Crostini z tallegio i gruszką
Crostini z tallegio i gruszką

Wytrawne, mineralne prosecco Brut  świetnie poradzi sobie z przekąskami czy na przykład risotto. Monika, szefowa Kuchni Mielżyński Wine Bar, zaproponowała do niego Risi e Bisi – idealnie kremowe, subtelne risotto z zielonym groszkiem i słonawą pancettą, oprószone parmezanem, potrawę bardzo charakterystyczną dla regionu Veneto.

Risi e bisi
Risi e bisi

Drugim daniem zaproponowanym przez Monikę Osękę był faszerowany suszonymi pomidorami i piniolami mostek cielęcy, podany z młodymi ziemniaczkami oraz grillowaną cykorią. Parą dla tego dania było musujące Rose Faive od Nino Franco, do wyrobu którego używa się winogron odmian Merlot i Cabernet Franc (nie jest to prosecco, gdyż przepisy apelacji nie dopuszczają w tej chwili win różowych, a i użyte szczepy są dla prosecco raczej egzotyczne). Z kolei do dań z białych ryb dobrym kompanem będzie Grave di Stecca.

Cielęcina faszerowana suszonymi pomidorami z grillowaną cykorią
Cielęcina faszerowana suszonymi pomidorami z grillowaną cykorią
 PODPIS: Do grillowanej dorady - Nino Franco Grave di Stecca. Choć technicznie jest to prosecco, Grave di Stecca jest poddawane dłuższej fermentacji i dłużej leżakuje w butelkach, przez co trafia na rynek później, niż typowe prosecco. Co ciekawe, na etykiecie wina - z powodu świadomej decyzji producenta - nie znajdziemy nawet napisu "prosecco“.

Do grillowanej dorady – Nino Franco Grave di Stecca.

W odróżnieniu ode mnie, wytrawne, musujące wina mniej lubią się z deserami i dlatego zawsze dopytuję o pomysły  na ich odpowiednie łączenie. Jak wyjaśniła Federica, deserom na pewno dałyby radę dwa prosecca –  Primo (30 g cukru resztkowego) oraz Nino Franco Prosecco di Valdobbiadene Superiore di Cartizze które można podawać z biscotti, drożdżowym ciastem (panettone) czy klasyczną, lekką tartą z kruchego ciasta z kremem i owocami. Drugie z wspomnianych win produkowane jest z winogron uprawianych na jednym zboczu jednego wzgórza o nazwie właśnie Cartizze (ok. 100 ha winnic należących do ponad 100 producentów) – jest tu chłodniej i zbiory odbywają się najpóźniej, co sprawia, że wina są bardziej ekspresyjne i są powszechnie uważane za najlepsze prosecco.

Degustacja Nino Franco
Degustacja Nino Franco

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.