Im prościej tym lepiej.
Na dowód mam dla Was gruszki. Pomysł podpatrzony u Diany Henry, jednej z moich najulubieńszych pisarek kulinarnych, autorek wielu książek (niestety, jeszcze żadne wydawnictwo nie pokusiło się o ich przetłumaczenie na język polski), z których kilka należy do mojej prywatnej, bibliotecznej czołówki. Lubię jej podjeście do gotowania i jedzenia – czerpanie z tego, co pod ręką i co w sezonie, sięganie po kolory i mocne smaki, a przede wszystkim – prawdziwość, brak silenia się na cokolwiek, na fałszywą oryginalność czy puste mody.

Lubię, jak pisze (a pisze tak, jak gotuje – bez zbędnych ceregieli i ozdobników, autentycznie i zachęcająco), jak łączy składniki. Mam wrażenie, że jej każda kolejna książka jest jak napisana dla mnie, akurat tak i o tym, na co miałam ochotę. W jednej Henry przypomniała o obfitości produktów, w kolejnej wraz ze mną zmienił jej sie apetyt. W punkt trafia też ta ostatnia, hołdująca prostym pomysłom i rozwiązaniom. Taki, jak te gruszki, pieczone w gorzkawej marmoladzie ze skórek pomarańczy, inspirowane jednym z przepisów z książki.

 

Gruszki pieczone w marmoladzie pomarańczowej
według Diany Henry
Składniki:
4-5 twardych, średnich gruszek
6 śliwek suszonych (najlepiej podwędzanych, ale delikatnie i dość miękkich)
150 g marmolady pomarańczowej (polecam te z Marks and Spencer lub Bon Maman)
sok z 1 pomarańczy
2-3 łyżki whisky
1 laska cynamonu
1 strączek kardamonu
1/2 laski wanilii, przekrojonej na pół
szczypta mielonej gałki muszkatołowej
Do podania:
150 g jogurtu greckiego lub bałkańskiego
1 łyżeczka cukru waniliowego

Piekarnik nagrzej do 180 stopni. Gruszki umyj, obierz, pokrój na ćwiartki, usuń gniazda nasienne, przełóż do naczynia do zapiekania. W kubeczku połącz marmoladę z sokiem i whisky, wymieszaj. Polej mieszanką gruszki. Dodaj śliwki, przyprawy, wymieszaj. Wstaw do piekarnika i piecz przez ok. 20 minut, w międzyczasie delikatnie mieszając (gruszki powinny być cały czas pokryte marynatą), aż gruszki sieęzrumienią.
Wyjmij, podawaj z jogurtem.