Trójmiasto: gdzie jeść

GDAŃSK

Z Innej Parafii
Moje ostatnie trójmiejskie odkrycie, choć tudno mówić o odkryciu, jeśli miejsce ma już za sobą dwa lata działalności. Z innej parafii to kamerlana kawiarnia przy samym Targu Rybnym, trzy kroki od gdańskiego Hotelu Hilton. Każdy kubek, talerzyk i mebel są…no właśnie, z innej parafii. A pani za barem jest tak miła, ze podpyta, na którą filiżankę dzisiaj mamy ochotę. Do picia napary z firmowych mieszanek suszonych ziół i kwiatów albo kawa  na bazie specjalnie zamawianej mieszanki z warszawskiej Javy (wypijecie tu oczywiście wszystkie kawowe alternatywy). W witrynce pysznią się pyszne ciasta pieczone na zapleczu – serniki (polujcie na tego z rokitnikiem!), ogromniaste bezy, ciasta czekoladowe i klasyczne biszkopty przekładane bitą śmietana i owocami. Rano zjecie tu domową granolę z jogurtem, omlet lub jajecznicę.

Z Innej Parafii, ul. Targ Rybny 6a,
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Drukarnia Cafe
Tu zwykle wpadam na kawę, bo było to jedno z pierwszych, centralnie położonych miejsc,  w których można było się napić porządnego flat white’a czy cappuccino. Kawiarnia korzysta z ziaren z małych palarni z Polski i z zagranicy, w lecie poratuje Was solidnym cold brew, a w zimie – cappuccino. Do jedzenia owsiane ciasteczka, ciasta i bajgle. Ale tu się chodzi na kawę, a nie na jedzenie.
Drukarnia Cafe, ul. Mariacka 36

Hotel Puro
Mój „dom z dala od domu”. Gdziekolwiek się udaję, a jest tam hotel Puro, to jest to mój pierwszy wybór noclegowy. Podoba mi się tu praktycznie wszystko – to, że każdy hotel jest inny, ma swój charakter, że design zagraniczny łączy przeplata z polskim, a poszczególne projekty nawiązują swoimi detalami do lokalizacji  I obsługa: miła, uśmiechnięta i pomocna (nawet, gdy w środku nocy włączy się w twoim pokoju alarm). W gdańskim Puro dodatkowo czeka na was duża restauracja Dancing Anchor (rano podawane są tutaj śnaiadania, potem można zajrzeć na lunch czy kolację) oraz bar z rewelacyjnymi koktajlami (a właściwie dwa: Ink na parterze i Ink Above na ostatnim piętrze, z którego roztacza się widok na Motławę). W czasie wyjazdów, jakkolwiek by one rekreacyjne nie były, zwykle muszę pracować i za dobre warunki do zdalnej pracy stawiam Puro drugiego plusa – mogę zaszyć się z laptopem w pokoju albo usiąść przy dużym stole w loby, zrobić sobie kawę z ekspresu (w pakiecie z pokojem) i pogrążyć w klikaniu.
www.purohotel.pl

UMAM
Oryginalny UMAM znajduje się we Wrzeszczu, ale jego partnerską kawiarnię znajdziecie też  przy Szafarni na gdańskiej starówce oraz w Gdyni (kawiarnia Rosse Rosse). Właścicielem jest Krzysztof Ilnicki, jeden z najlepszych moim zdaniem cukierników w Polsce.  To cukiernia w nowoczesnym stylu, więc spodziewajcie się ciastek w kształcie sfer czy półkuli, wypęłnionych musami i krokantami, ale też bardziej klasycznych w formie tart, bez czy eleganckich ptysiów, czasem przebitych pipetką z likierem czy polewą. Polecam ptysie w dowolnej wariacji (ten malinowy!), tartę crème brûlée z łamiącymi słodycz idealnie gładkiego kremu jagodami  i porzeczkami. Zaskoczyła mnie też miło tarta matcha, bo z matchą (tak wiem, modna, wiec powinnam kochac bezgranicznie) mam trudną relację: wystarczy źle zbalansować jej charakterystyczny, metaliczny smak i totalne fiasko. A Ilnickiemu się tutaj udało, czego efektem tego jest pyszna, delikatna tarta z matchy, z chantilly i kwiatem bzu.
UMAM, ul. Hemara 1, Szafarnia 11 (kawiarnia partnerska)

Kurhaus
Tym razem na kawe zabieram Was dalej od centrum, do Wrzeszcza, do chyba najurokliwszego zakatka Gdańska, jakim jest rondo (rondko?) im. Guntera Grassa. Obok sklepu ze starociami , na wysokości kilku schodków od chodnika, ulokowała się kawiarnia Kurhaus.Pierwszy raz trafiłam tu po kilkudniowym maratonie zdjęciowym w Trójmieście (efekty tu i tu), a podana mi wtedy kawa z toniciem okazała się lekarstwem na całe zło i zmęczenie. Jest kawa, ciasta, oraz przegląd craftowych piw na popołudniową porę.

GDYNIA
Black & White Coffee
Moja ulubiona kawiarnia w Trojmieście, kropka. Dobre kawy, przemili właściciele no i te ciasta! (jeden z najlepszych senrików jakie jadłam, nie za słodki, nie za puchaty, ideał). Miejsce jest malutkie, ukryte pod arkadami kamienicy, więc – o ile nie będzie to sezon ogródków i kawek na świeżym powietrzu –  za pierwszym razem może nie byc tak łatwo tam trafić. Ale warto. Lokalni kawosze mają dobrze, bo w B&W często odbywają się pokazy czy cuppingi. Przyjezdni na pewno wykorzystają każdą okazję, by tu wrócić.
Black & White Coffee, ul. Władysława IV 28

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

SOPOT
Cały Gaweł Cantine
Tu przychodzę na śniadania i na śniadania to miejsce polecam. Zazwyczaj w śniadaniowej zbrodni współuczestniczy mi Śliwka, co jest miłe podwójnie – raz, ze wreszcie możemy się nagadać, dwa – zjeść więcej różnych dań :-D.
Ja zazwyczaj biorę śniadanie kaszubskie, czyli chleb na zakwasie z małej piekarni, masło (przedobre), twarożek, jajka według uznania (ja uznaję tu jajecznicę), pomidory z olejem rzepakowym oraz łososia, który zastępuje mi kiełbasę podwędzaną z Kaszub. Do wyboru oczywiście są też jajka na wiele sposobów, jaglanki, tosty francuskie i kanapki z awokado (cyzli wszytsko, co powinna mieć modna śniadaniownia, doprawiona szczyptą regionalnośći). Ceny bliższe warszawskim, ale porcje nie do przejedzenia. I bardzo dobra kawa. W porze lunchu zjecie tutaj równie różnorodnie, co w porze śniadań, prosto, raczej modnie i konkretnie. Jest solidnie, odpowiednio hipstersko i instagramowo, ale przede wszystkim smacznie.
Caly Gaweł, ul. Dworcowa 7


Las Dolnysopotpółnoc
Pod długa nazwą kryje się niewielka kawiarnia, której wystrój tworzy zbieranina najróżniejszych, ale jakoś tam pasujących do siebie przedmiotów. Jest Maryjka, stara nadstawka z kredensu, plastikowy jelonek, kaktus w wazonie i lampa z rurki. A przede wszystkim dobra kawa. Niedaleko od Monciaka, a już cisza i spokój, co dla mnie stanowi walor numer jeden.
LAS dolnysopotpołnoc, ul. Haffnera 42
LAS dolnysopotpolnoc

Sztuczka Bistro
Młodsza siostra znanej gdyńskiej Sztuczki, znanej nowoczensego (ale zazwyczaj nieprzekombinowanego) podejścia do regionalnych składników oraz sensownej karty win. BIstro otworzył się w tym roku i ejszcze sie pewnie dociera, natomiast to, czego spróbowałam, przypadło mi do gustu. Wpadłam tu z małym głodem, który usmierzyłam przystawkami (kosztują 10-15 zł): tartym pieczonym burakiem z kozim serem i sezamkami (dałabym ciut wiecej sera oraz ziołowej oliwy, bo ich świeżość dobrze balansowała słodycz domowego wypieku sezamków) oraz mus z solonego dorsza z idealna romulada z selerem i grubymi ziarnami gorczycy. Do tego kromki chleba, pieczonego w restauracji (codziennie trzy różne, też do kupienia do domu) i kieliszek wina, pewnie w najlpeszej jakosci i cenie w tak dużej bliskosci ultraturystycznego monciaka.
Sztuczka Bistro, ul . Bema 6

Jeden komentarz Dodaj własny

  1. Marysia pisze:

    jeśli jeść, to tylko w Słonym Spichlerzu. Jedzenie na miarę lokalizacji miejsca, ceny przystępne, obsługa fajna i klimat miejsca, wnętrze sprawiają, że chce się wracać. Taka różnorodność, że za pierwszym razem chciałam zamówić wszystko

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.