Kilka minut przed dziewiątą, niedziela. Przy niewysokim budynku na rogu Guerrero i 18-stej ustawia się kilkunastoosobowa kolejka. Starszy pan z czarnym buldożkiem, dwie przyjaciółki, pani wracająca z porannej przebieżki. Wyłapuję strzępki rozmów – o wakacjach, o przeprowadzce do Dolores District, o tym, jak jakiś Tom powinien rozstać się ze swoją dziewczyną. Po drugiej stronie szyby wre praca – ktoś układa na blasze croissanty, przekłada na patery wysokie quiche, dekoruje kremem podłużne ciasto. Za chwilę będzie można ich skosztować wewnątrz Tartine.

Pewnie na początku był artykuł w New York Timesie albo innej zagranicznej prasie. Na zdjęciach ludzie siedzący przy prostych stolikach, rustykalne bochenki, złote brioszki, delikatne – nawet na zdjęciu – croissanty. A potem książki, cytrynowa tarta i pierwszy samodzielnie upieczony chleb na zakwasie. Oraz postanowienie, że kiedyś odwiedzę Tartine Bakery.
Mission District, gdzie mieści się Tartine, to dzielnica, do której od razu mogłabym się przeprowadzić – niskie budynki, mnóstwo małych sklepików z dziwnościami, knajpek, kawiarni. Mijałam je, zapamiętując numery, by wrócić tam po śniadaniu.

– To Ty jesteś Gosia? Piekę właśnie chleby w naszym drugim miejscu, Tartine Bar, może tam porozmawiamy? – to mówi Chad, współzałożyciel Tartine. W wypłowiałej bejsbolówce, przyprószonym mąką fartuchu, z timerem w garści. Idziemy na Valencia Street, gdzie znajduje się Tartine Bar. to bardziej bistro, niż piekarnia, ale i tak po wejściu w oczy najpierw rzuca się spory chlebowy piec.
Chad wykłada z koszyków wyrośnięte ciasto, opowiadając o początkach Tartine, o inspiracjach (o tym innym razem). Do pieca trafiają jedne bochenki, inne z niego wychodzą i lądują na podręcznej półce.





Godzinę później jestem z powrotem w piekarni, z cafe au lait w niewielkiej miseczce i „morning bun”. Przy stołach trwają rozmowy nad miseczkami z domowym puddingiem chlebowym i croque madame. Przy kasie przewijają się kolejni klienci, odbierający papierowe torebki z zakupionymi wypiekami lub literki oznaczające zamówienia. Pewnie niektórzy wrócą po piątej, gdy z pieca wyjdzie słynny chleb. Ja wrócę później.
Tartine
600 Guerrero St.
San Francisco
Przepisu na morning buns, czyli poranne bułeczki, nie ma w książce Tartine, ale współzałożycielka piekarni, Elisabeth Prueitt, podzieliła się nim swego czasu na łamach jednej z gazet. Są słodkie i maślane, pomarańczowo-cynamonowe. Zgodnie z przepisem należy je obtoczyć w cukrze, ale ja lubię zostawić część bez cukru. Elisabeth ma rację, jeśli chodzi o nazwę, są idealne na rano.

Poranne bułeczki
(
wg przepis Elisabeth Prueitt, współzałożycielki Tartine
)
Składniki:
1 kg ciasta francuskiego (z przepisu na croissanty z książki „Tartine”)
100 g brązowego cukru
100 g białego cukru
skórka otarta z 2 pomarańczy
2 łyżeczki cynamonu
szczypta soli
100 g masła, stopionego i przestudzonego
dodatkowo: biały cukier, do obtoczenia bułeczek
W małej misce wymieszaj oba rodzaje cukru, skórkę z pomarańczy, cynamon i sól. (jeśli nie chcesz wykorzystać mieszanki od razu, możesz ja przechowywać do 2 tygodni w lodówce).
Wysmaruj masłem formę do muffinów. Każde zagłębienie obsyp cukrem, strzepując jego nadmiar. Rozwałkuj ciasto francuskie na prostokąt 16 x 45 cm o grubości 1 cm. Posmaruj ciasto stopionym masłem i oprósz cukrem ze skórką pomarańczową. Zaczynając od dłuższego boku, zwiń ciasto w roladę, mocno doklejając końcówkę. Pokrój w plastry o grubości 2 cm. Włóż do przygotowanej formy tak, by na wierzchu było widać wzorek z cukru (jeśli zostało ci kilka niewykorzystanych bułeczek, ułóż je na tacce, owiń folia spożywcza i zamróź; gdy przyjdzie Ci na nie ochota, wystarczy włożyć zamrożone bułeczki do formy, odstawić do rozmrożenia i upiec).
Odstaw bułeczki do wyrastania na 45 minut, aż bułeczki podwoją swoją wielkość. Nagrzej piekarnik do 190 stopni. Blachę do pieczenia wyłóż pergaminem (dzięki temu łatwiej będzie oczyścić blachę z masła, które pokapie z bułek), ustaw na nim blachę z wyrośniętymi bułkami.
Wstaw do nagrzanego piekarnika i piecz przez 45 minut. Upieczone bułeczki będą wyrośnięte i rumiane. W międzyczasie na płaski talerz wysyp dodatkowy cukier. Wyjmij bułki z piekarnika i odstaw na 5 minut do przestudzenia. Obtocz ciepłe bułeczki w cukrze, strzepując jego nadmiar. Odstaw na kratkę do całkowitego wystudzenia (choć najlepsze są lekko ciepłe).

Szczęściara;)
Mam nadzieję, że będzie dalsza część relacji:)
PolubieniePolubienie