Korzenny jabłecznik Ottolenghi’ego

„Bo ty jesteś w Ottolenghim zakochana”.

No co poradzę, jestem. Od pierwszej książki, która wędruje ze mną po kolejnych regałach w kolejnych mieszkaniach. Pierwszego zjedzonego ciastka (idę o zakład, że była to tarta z marakują i bezą… a może pistacjowy friand z porzeczkami?) w jego mini bistro na Notting Hill.
Przez niego zaczęłam piec kalafiory (marchewki w harissie i buraczki z granatem), przeszłam faze za’ataru na wszystkim oraz odkyłam cudną, owocową kwasowość sumaku. Choć te wszystkie  ” dodatki Ottolenghiego” znałam z teorii, a nawet z prakatyki, z bliskowschodnich restauracji, to właśnie on nauczył mnie swoody w ich uzywaniu i łączeniu z dowolnymi właściwie składnikami, także na wskroś polskimi.  Nasza relacja przechodziła wzloty („Jerozolima”) i chłodniejsze momenty („Więcej obfitości” – w przypadku której, nie będę kłamać, na widok niektórych przepisów, a raczej ich długości czy egzotyczności uzywanych składników  odechciewało mi się w ogóle podchodzenia do kuchni). 

A teraz do kolekcji na półce doszło „Prosto” i czuję, że niedługo będzie równie poplamiona, co „Jerozolima” albo premierowa „Ottolenghi”. Bo jest naprawdę  prosta, po prostu. Ottolenghi sami się naigrywa, że dla wielu osób „proste” czy „łątwe” i Ottolenghi sa oksymoronami. Ale tutaj naprawde udało się dowieźć to, co obiecuje tytuł (o ile tylko wyposazy się kuchnie w podstawowy zestaw Ottolenghiego, w skład którego wchodzi choćby sumak czy tahina, które kupić można już na szczęście bez trudu – to też przejaw zmian, jakie dokonały się w kulinarnej Polsce w ostatnich kilku latach).

Przepisy są bardzo „w stylu Ottolenghiego”, jest tu i granat, i sos z tahiny podkręcony cytryną, confetti z siekanej kolendry czy pietruszki, jest obficie, ale nie skomplikowanie.  Nie są to może receptry odkrywcze czy innowacyjne, ale wydaje mi się, że dla tych, którzy chcą się przekonać „o co chodzi z tym Ottolenghim”, ten tytuł jest idealnym, by od niego zacząć. A zdjęcia takie, że chce się to po prostu robić. 

Ja zaczęłam od może mało reprezentatwynego dla stylu jabłecznika, który okazał się naprawdę, jak to mówi Ania , „na jedną rękę” . Bo miałam jabłka, pół godziny, oraz proszone śniadanie następnego dnia, na które obiecałam przynieść deser.
W kolejce jest soba z awokado i limonką, , pieczona dynia z soczewicą i serem dolcelatte, sałatka z kalafiora i jajek w curry. No sporo tego będzie.

PS. Przy okazji zapraszam Was do lektury najnowszego numeru magazynu „Kuchnia”, w którym znajdziecie mój wywiad z Yotamem Ottolenghim

Korzenny jabłecznik Ottolenghi’ego
wg. przepisu z książki „Ottolenghi Prosto”, Wydawnictwo Filo

Składniki:
130 g miękkiego masła (w temperaturze pokojowej, pokrojnego w kostkę) + masło do wysmarowania formy
150 g drobnego cukru
3 jajka, rozkłócne
2 łyżeczki naturalnego ekstraktu z wanilii
300 g mąki pszennej tortowej (u mnie pół na pół z jasna orkiszową)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
200 g kwaśnej śmietany  (w temperaturze pokojowej)
3-4 jabłka (kwaśne i słodkie), obrane, pokrojone w ćwiartki lub ósemki
130 g brązowego cukru demerara
1 łyżka przyprawy korzennej

Piekarnik rozgrzej do 160 stopni (z termoobiegiem).
Tortownicę o średnicy 23 cm wysmaruj masłem i wyłóż papierem do pieczenia.
Do dzieży robota kuchennego włóż masło i cukier. Utrzyj na średnich obrotach na jasną, puszystą masę. Stopniowo dodawaj jajka i ekstrakt waniliowy, całyc zas ucierając, aż składniki się połączą. Przesiej razem mąke i sól. Dodaj do masy w dwóch partiach na przemian z kwaśną śmietaną. Wyłącz silnik, gdy tylko ciasto zrobi się gładkie. Przełóż je do formy i odstaw na bok.
Do miski wrzuć jabłka, posyp cukrem i rzyprawą korzenną. Dobrze wymieszaj i ułóż równomiernie na wierzchu ciasta. Wstaw ciasto do piekarnika, piecz 60-65 minut, aż ciasto wokół jabłek wyrosnie, zrumieni się i zrobi chrupiące. Patyczek wbity w ciasto po wyjęciu będzie wilgotny (od jabłek), ale możesz ocenić, czy ciasto jest upieczone lekko potrząsając foremką (wierzch nie powinien sie poruszać). Wyjmij forme z piekarnika, odstaw na mniej więcej 30 minut do wystudzenia. Wyjmij ciasto z formy i przełóż na paterę.
Podawaj ciasto ciełe lub lekko ostudzone, a do krojenia uzyj zabkowanego noża, który lepiej poradzi sobie z owocami.

Jeden komentarz Dodaj własny

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.